poniedziałek, 24 października 2011

Brak czasu. Chyba każdemu z nas dolega ta choroba. Najbardziej powszechna i nieuleczalna. Jak już mamy tą wolną chwilę, to albo staramy się spędzić ją z bliskimi, albo odpoczywamy.
No i mnie ta choroba dopadła, mimo, że zawsze zarzekałam się, że im człowiek ma więcej obowiązków, czyli teoretycznie mniej czasu wolnego, tym tak na prawdę ma się go więcej. Ale niestety moje obowiązki w tym roku przerosły mnie samą. Nie mam czasu na śpiew, na taniec, więc jak przeciętny nastolatek chodzę do szkoły, wieczorami podśpiewuję sobie i rozstrajam Marysiową gitarę. Między czasie pocieszam się towarzystwem Boga i dzieciaków z KSMu. Choć nie mogę narzekać, ostatnie trzy tygodnie, dwa weekendy pod hasłem połowinek, imprez. No ale wszystko co dobre szybko się kończy. Półmetki zakończone, imprezy udane.
Poza tym w mojej głowie i sercu z deka się poprzestawiało. Rozmawiam, z jednymi poważnie, z innymi mniej. Staram się w moim życiu przede wszystkim rozmawiać.
Wielu ludzi się ode mnie odwróciło i jak część z Was sądzi: poznali się na mnie. Trudno. Takie jest życie ludzie odchodzą, przychodzą kolejni, ale moje życie zawsze będzie oparte na rozmowie z ludźmi.
To tyle moich smutów. Dobrej nocy wszystkim :)




Można pytać>>> http://www.formspring.me/justyniuniaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz