wtorek, 1 listopada 2011

Minął październik, bardzo ważny miesiąc w moim życiu. W październiku poznawałam pierwszych przyjaciół w wieku 7, 8 lat kiedy to chodziliśmy na różaniec i lecieliśmy pod ołtarz, żeby mówić do mikrofonu. Śmialiśmy się wtedy i nawiązywaliśmy pierwsze kontakty. W tamtym czasie zawsze po różańcu chodziliśmy rzucać się liśćmi. (Nie wiem dlaczego w tym momencie uśmiechnęłam się sama do siebie). Jakie to były piękne czasy. Potem mijały lata, a my nadal chodziliśmy w październiku na różaniec, tyle że nie rzucaliśmy się już w wielkie kupy liści, nie bawiliśmy się jak kiedyś. Teraz nasze drogi w większości się porozchodziły, większość ludzi nie pamięta już tych pięknych czasów, nie tak dawnych bo przecież jeszcze dwa, trzy lata temu bywało prawie jak przed dziesięciu laty. Rany jak to brzmi, dziesięć lat temu. Od tamtej pory zawsze październik wzbudzał we mnie takie refleksje. Dziś witamy listopad, chłodne wieczory, spędzone w domu w książkach lub przy kubku gorącej herbaty. I cały czas ta myśl, żebyśmy nie utracili tych wspomnień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz