poniedziałek, 20 grudnia 2010

Śmierć babci.

Umarła Babcia. Kobieta, która nie była mi bliska, tzn. była pod względem więzów krwi no i tego że mimo, że była nie zbyt dobrym człowiekiem, była matka mojej Mamy, moją jak by nie patrzeć babcią.
Po południu poszłam spać, obudził mnie przeraźliwy krzyk i płacz mamy, weszła i klęknęła i powiedziała że to chyba koniec.Ja jako w miare jeszcze wtedy nie zdenerwowana osoba zadzwonilam do osrodków, ale kazali na pogotowie. zadzwonilam. gdy przyjechala karetka babcia nie żyła. zresztą powiedzieli że nie żyła już od jakiegoś czasu. najgorsze w tym wszystkim nie jest to , że odeszła, tylko najgorsza jest w tym wszystkim rozpacz mojej mamy, którą muszę zostawić ze względu na zobowiązania. wrócę jak najszybciej, równie złe jest to, że zbliżają się święta, babcia nie spędzała z nami nawet wiglili, łamała się tylko opłatkiem i szła do siebie, ale jaka będzie atmosfera, i tak była by kiepska przez Adama, który już wystarczająco naodpierdalał. a tu jeszcze to. jeszcze płacz, ciotka na święta, i w ogóle...boje sie nawet zapalić świeczek na choince.myślałam, że to że nie mialam z nia tak dobrego kontaktu pomoze mi w dzielnym przetrwaniu tego, a gowno prawda. i boli mnie to, że kiedyś przeżyję coś takiego jak moja mama przeżywa teraz....


nie wiem czy dzisiejszej nocy zasne. mam nadzieje ze ktoś zadzwoni, napisze sms, zapyta co u mnie. wesprze mnie.



WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ JEJ DAĆ Panie.! [*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz